Czego nie zdążyłam Mu powiedzieć …

… a co chcę powiedzieć Tobie.

Mija 5 lat od tragicznej śmierci mojego bliskiego kolegi. Chcę się z Wami podzielić tym, czego nie zdążyłam Mu powiedzieć…

Znasz człowieka, mijasz go na co dzień, widzisz, że coś jest nie tak, on jest jakoś obok ludzi, ale Ty nic…
Nie powiesz, bo się wstydzisz, nie chcesz się narzucać. Planujesz powiedzieć, ale cały czas coś Cię odciąga, odkładasz to, ale następnym razem to już na pewno…

Tylko, że następnego razu może już nie być. Tego bólu doświadczam właśnie w tej chwili.
To poczucie porażki przenika mnie aż do szpiku kości. Co z tego, że planowałam Mu powiedzieć w ten wtorek. Ale czy rzeczywiście bym powiedziała?
Czy znów postąpiłabym jak zwykle, bo tak grzeczniej, tak bezpieczniej?

Myśląc jednak w ten sposób sama bardzo szybko wpadłabym w depresję. Fala wyrzutów sumienia i tak zalewa mnie co chwila ze zdwojoną siłą.
Jednak kochający ludzie wokół mówią mi: To nie ten kierunek – czy myślisz, że Bóg kochał Go mniej niż Ty? Czy jeśli On miał zawołać do Boga, uniżyć się przed Nim i zaprosić Jezusa do swojego serca, czy Bóg nie poczekałby?
A jednak pozwolił na to…

Przez głowę przebiega mi wiele myśli, pretensji, również do siebie – Dlaczego teraz? Dlaczego akurat On? Przecież wydawało się…
I tu dochodzę do muru, którego po ludzku nie przeskoczę, nie zrozumiem.
Wśród tej rozpaczy pojawia się światło, które coraz jaśniej dostrzegam – to Bóg obdarzył miłością każdego człowieka, Jego również. Czyli obszedł się z Nim najlepiej, jak to tylko było możliwe.

To fragment z Biblii, który przyniósł mi ogromną ulgę:
„Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan, Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze.”
Izaj. 55,8-9
Nigdy nie czułam się tak blisko Boga, gdy po ludzku wszystko traci sens, ludzie wokół są nagle niewystarczający – bo to, co się dzieje w moim sercu, może zrozumieć tylko Bóg. I to Jezus jest moją kotwicą, On przygarnia mnie do siebie.

„Ty wyznaczasz mi drogę i spoczynek, Wiesz dobrze o wszystkich ścieżkach moich. Jeszcze bowiem nie ma słowa na języku moim, A Ty, Panie, już znasz je całe.”
Ps. 139,3-4

Dzięki Jego wspaniałej, nieskończonej miłości i wszechwiedzy, pomimo tego bólu – a właściwie z jego powodu, idę dalej. Z tą różnicą, że to cierpienie, które Bóg dopuścił w moim życiu – zmienia mnie, czuję to z minuty na minutę, że już nie potrafię żyć tak jak wcześniej, beztrosko. Jego śmierć – wciąż nie mogę powstrzymać łez jak to piszę – sprawia, że zobaczyłam swoje życie w innej perspektywie.

To historia, którą opowiedział mi tata, gdy jako dziewięcioletnie dziecko pierwszy raz zetknęłam się ze śmiercią:

Pewnego dnia we śnie zobaczyłem swoje dotychczasowe życie.
Najpierw długo szedłem sam – na piasku były ślady tylko moich stóp.
Później nastąpił ten wspaniały moment – zrozumiałem, dlaczego jestem sam, co zrobił dla mnie Jezus i co chcę mi dać.
Z radością otworzyłem mu drzwi swojego serca.
Odtąd na piasku pojawiły się dwa ślady – mój i Jezusa, szliśmy razem.
W jednym miejscu nie zauważyłem jednak śladów Jezusa!
Uświadomiłem sobie, że był to najgorszy
i najsmutniejszy czas w moim życiu.
Nigdy nie mogłem o nim zapomnieć.
„Panie, kiedy postanowiłem iść za Tobą,
powiedziałeś mi, że zawsze będziesz przy mnie.
Jednak w najtrudniejszych chwilach mojego życia
na piasku widnieją ślady tylko jednych stóp.
Dlaczego, gdy najbardziej Cię potrzebowałem,
Ty zostawiłeś mnie samego?”.
„Nie zostawiłem Cię. Ja Cię wtedy niosłem…”

Pomyślałam ze smutkiem, jak bardzo pochłonięta byłam sobą, działaniem – a jak mało drugim człowiekiem, a przede wszystkim tym, że mam mu coś najwspanialszego we Wszechświecie do przekazania!
Gdyby Jezus nie mieszkał w moim sercu, nie wiem, jak bym to przeżyła. Być może poczucie bezsensu zwyciężyłoby nade mną – jak w filmie „Sunset Limited”: gdyby ludzie naprawdę dogłębnie zastanowili się nad swoim życiem, wszyscy popełniliby samobójstwo. A żyją tylko głupcy…

Jednak dzięki mocy Jezusa – mogę pomimo cierpienia, niedającego się zagłuszyć bólu w sercu, spojrzeć na to inaczej. To co się wydarzyło, ma jakiś sens, Bóg ma w tym cel.

Jaki ma dla mnie?

Po pierwsze, odrzucam takie myśli – Boże, dlaczego każesz mi przez to przechodzić?
„Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść. ” I Kor. 10,13

Zrozumiałam, że nie czas żałować tego, czego nie zdążyłam powiedzieć Mu za życia. Ale z całych swoich sił, umysłu, serca, dotrzeć do tych, których jeszcze mam wokół siebie. I na tym się skupić!

Jakiś czas temu, porównując się z niełatwym losem moich znajomych, stwierdziłam, że moje życie wydaje się zbyt dobre – mam wszystko, co mi potrzebne, a czego często brak innym: kochających bliskich, dom, utrzymanie. Teraz widzę, że być może tak jest, abym miała siłę i wsparcie do przejścia przez cierpienie, by z oddaniem zanosić innym Dobrą Nowinę o zbawieniu, za które zapłacił za nas Jezus.

Poczułam wielką odpowiedzialność powiedzenia innym znajomym, że Bóg chce nadać ich życiu sens. On czeka na nich cały czas, puka do ich serc. Pragnie, aby otworzyli je i przyjęli Go jako swojego jedynego Zbawiciela, by żyć z Nim już na zawsze. Ja już nie boję się śmierci, gdyż to sam Jezus obiecał mi wieczność wraz z Nim. Dlatego chcę z całego serca, żebyś czytając to, jeśli jeszcze nie podjąłeś tej decyzji, abyś zobaczył, że uratowanie od potępienia na rzecz wieczności z Panem Wszechświata – jest dla Ciebie na wyciągnięcie ręki.

Wybór należy do Ciebie. Pamiętaj tylko, żeby nie było za późno!

„Zaiste, uciszyłem i uspokoiłem mą duszę; Jak dziecię odstawione od piersi u swej matki, Tak we mnie spokojna jest dusza moja.” Ps. 131,2

26 komentarzy

  • Anna R

    Dziękuję, że otworzyłaś swoje serce i podzieliłaś się tym trudnym doświadczeniem. Twoją życiową lekcję potraktuję jak własną. Zmotywowałas mnie do doprowadzenia pewnej sprawy do końca – i to dziś!

  • Jacek Miles

    Kornelia piękny tekst. Muszę to przeczytać kilka razy.
    To jest także moje doświadczenie z tym , że zamiast kolegi była to ………..moja mama.

  • Piotr Miros

    Kornelia,jesteś inspiracją dla wielu ludzi,wnosisz w zycie dużo radosci, jak mawia twój Tata jesteś zawsze uśmiechnięta i pełna zycia, a ja wiem dlaczego,bo masz w sercu Jezusa ????. Piękna historia,warta rozpowszechnienia,żeby inni mogli odnaleźć Jezusa. Pozdrawiam serdecznie z Dublina.

  • Renata Bednarz

    Kornelio, napisałaś tak pięknie, jestem wzruszona każdym słowem. U Ciebie wszystko mi się zgadza: to jak się zachowujesz podczas audycji w telewizji Idź pod Prąd, to w jaki sposób wyrażasz swe myśli i to jakie emocje one w Tobie wywołują. Dziękuję Ci, że mam przyjemność spotykać się z Tobą w sieci. Spośród tysięcy szarych kamieni, jesteś w niej jak diament.

  • Dariusz Pol

    Chociaż to blog dla dziewczyn to pozwolę sobie napisać mimo żem facet i przed 60-tką. Przyciągnął mnie tytuł na Twiterze. Jestem dość długo wierzącym i miałem kilka takich sytuacji podobnych. Nie powiedziałem, bo kultura, poszanowanie innych poglądów itp. i niestety mam to do dziś. Ale, dzięki Bogu, z moim tatą było inaczej. Miał operację i po tej operacji nastąpiło zakażenie szpitalną bakterią, na to lek się nie znalazł. Stan taty z dnia na dzień się pogarszał. Mieszkam w Czechach, jak przyjechałem tato był już nieprzytomny i przytomności, niestety, nie odzyskał. Poprosiłem w swoim zborze o modlitwę i powiedziano mi, abym mimo tego, że tato jest w takim stanie, powiedzieć mu ewangelię. Powiedziałem. Za parę dni tato umarł, ale pokój jaki dostałem w sercu był dużo większy niż ta tragedia. Jezus naprawdę zwyciężył śmierć. I jeszcze takie bardzo silne przekonanie, że jest to tylko chwilowe rozstanie, będziemy się widzieć w niebie.

  • Roza

    Dziękuję Kornelia za te słowa, bardzo prawdziwe i bardzo pokrzepiajace dla mnie. Wczoraj dostalam wiadomosc o tragicznej smierci mojego kolegi… Proszę Pana by Go przyjął do siebie i zaopiekowal się nim, bo życie go przeroslo… Moge tylko się modlic, bo wylalam juz w swoim zyciu oceany łez… Dziękuję Panu, za Twoją w moim zyciu obecność. Pewnie nawet nie wiesz, jak bardzo Twoje sliwa, Twoja Wiara ogromną role odgrywają w zyciu wielu z nas. Niech Ci Bog blogoslawi. Przesyłam ukłony i pozdrowienia dla wszystkich z Ekipy IPP w Lublinie.

    • Kornelia Chojecka

      Róża, dziękuję Ci za szczerość.. tym, co mnie najbardziej pokrzepiało w tych trudnych momentach, to pewność, że Jezus każdego ukochał najbardziej jak to jest możliwe we Wszechświecie, za każdego z nas umarł na Krzyżu i zrobił wszystko, co trzeba, by dotrzeć do każdego z tą wiadomością.
      I modlę się codziennie, żeby Bóg dał uratować jeszcze jednego! To co możemy jeszcze zrobić.. Dzięki za zachętę i mam nadzieję do zobaczenia kiedyś na żywo!

  • Poznanie Prawdy

    Tak trzymać dziewczyny, każda jednostka może dodać swoją cegiełkę i razem zbudować coś wielkiego. Zmiany w życiu to podstawa, to norma. Choć zmiany są ciężkie, to bardzo potrzebne w rozwoju ducha.
    Samobójcy wybierają krótszą drogę pozbawiając się możliwości zmian w życiu i zrozumienia swojego sensu istnienia, a wszystko to wznosi level up.

  • Anonimus

    A ja uważam, że to nie ma sensu. W nic już nie wierzę, wszystko się pogorszyło z lat na lata, odizolowanie od społeczeństwa, wyobcowanie, ale to i tak nie najgorsze. Miałem to od dzieciństwa generalnie, niedawno się dowiedziałem o poprzednim wcieleniu wojennym dlatego jest trudno i nie tylko, wielu miało poprzednie wcielenie wojenne i mają ciężko muszą wiele odpracować. Każdy z nas ma coś do odrobienia. Nie wierzę w idealistyczny pogląd świata, ani w jednoznaczną doktrynę światopoglądową, religijną także. I po wielu rozważaniach wychodzi, że to wszystko ma się nijak człowiek tu jest jak w kloszu zamknięty nie mogąc się wydostać – to są pewnie niższe struktury wszechświata wg obserwacji. A człowiek miota się od doktryn, dogmatów i innych programów, aby na końcu umrzeć. Nie użalam się nad sobą, jeśli chodzi o proroctwa biblijne obserwowałem tą sprawę od 2014 roku i co? Nico. Najważniejsze to odrobić co trzeba i można wracać na drugą stronę w ten czy inny sposób. Nie można tego negować, to po prostu jest. Mnie nic nie trzyma tutaj, tylko muszę coś tu odrobić i mogę w sumie wracać.

    • Basia

      Anonimus ,ile Ty masz lat?Piszesz jak człowiek u schyłku życia według mnie tylko duchowego.Ty nie szukaj ,nie gmeraj po internecie, tylko zawierz raz na zawsze Jezusowi Chrystusowi.Bo tylko w Nim znajdziesz ukojenie swych wątpliwości,On jest Drogą,Prawdą i Życiem.

  • Witold Michalczyk

    Witam, musze powiedziec ze jestem pod wrazeniem.Choc jest pani osoba mlodziutka, cale zycie przed pania, jednakze przemyslenia pani sa dojrzalsze niz wielu swiatlych umyslow znanych ludzi.zeby wszyscy mysleli podobnie Jak pani nie byloby tyle zla na swiecie. Jest pani tak jak ja osoba wierzaca znajaca na pamiec Biblie i potrafiaca z niej czerpac wiare nadzieje i milosc, byloby mi bardzo milo jakby pani zajrzala i prozedurale DLA siebie moj ulubiony tekst biblijny.pewnie go pani nie Raz czytala, Ale one przypominaja mi Ze nie ma takiej sily ktora by zachwiala moja, nasza wiare w Boga Rzymian 8:35-39. Musze powiedziec ze panu Pawle bardzo sie udaly dzieci. Niech Bog ma pania w swojej opiece. Witold

  • bblijny chrzescijanin

    z zadnych statystyk nie wynika, ze ludzie religijni- klepiacy paciorki, czy to chrzescijanskie czy muzulmanskie sa zdrowsi, madrzejsi, piekniejsi, czy nie choruja na raka i inne choroby…

  • Tomek

    Dziekuje Kornelia ten tekst mnie tez pozwolil sie uwolnic od czegos. Po rozstaniu z mija partnerka myslalem ze ulozyla sobie zycie ,byla taka wesola i otwarta osoba.O jej smierci dowiedzialem sie po okolo roku i nie wiem co bardziej boli :to ze rozstalismy sie w nieporozumieniu czy to ze nie dala mi szansy chocby sie pozegnac.Moze od dzis nie bede wiecej zadawal sobie tego pytania . Niesiesz wiele nadzieji ludziom w swoim otoczeniu. Pozdrawiam z Irlandii.

  • Ewa

    Dziękuję Ci Kornelia,mimo iz słyszałam czesc tej historii na żywo, to ten wpis jeszcze bardziej mi uzmyslawia jak to jest ważne,nie odkładać na potem waznych słów czy czynów,dziękuję!

Skomentuj Lila Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *