Najsmutniejsze pokolenie wszech czasów. Jak im pomóc?

Co piąty nastolatek w Polsce cierpi na depresję, prawie 200 nastolatków rocznie popełnia samobójstwo (jesteśmy na 2. miejscu w Europie!), a dziecięce oddziały psychiatryczne pękają w szwach! Dzisiejsi nastolatkowie potrafią obśmiać wszystko, ale wydają się być najbardziej nieszczęśliwym pokoleniem wszech czasów! Dlaczego?

Temat jest trudny. Nawet jedynie przygotowując się do tematu, łatwo samemu złapać doła – tylko czytając o tym, czym zajmują się dzisiejsi 10, 12-nastolatkowie. Ale dzięki Bogu jest real i to właśnie po rozmowach NA ŻYWO a nie na Messengerze, znów nabrałam nadziei, którą chcę i z Wami się podzielić. Ale o tym później.

Dlaczego młodzi są zagubieni?

Skoro można robić sobie bekę ze wszystkiego, czego najlepszym przykładem są Kuce z Bronksu – i kilka milionów ich fanów – jeśli nie wiecie o co chodzi, zobaczcie ten program:

Mają konta na kilku portalach społecznościowych, a nie potrafią się odezwać do drugiego człowieka w autobusie. Często są aroganccy czy agresywni (ostatnio 9-latek w Niemczech wezwał policję, bo był niezadowolony z prezentów od rodziców na Święta) a z drugiej strony zdają się być bardzo wrażliwi, wręcz krusi.

Czego najbardziej brakuje Pokoleniu Z, pokoleniu Smartfona?

Bardzo trafnie ujął to Pastor Paweł Chojecki w Pogotowiu Rodzinnym „Skąd depresja u dzieci?”:

„Biblia mówi, jaki jest powód braku dyscypliny. Rodzice nie karcą swoich dzieci, bo ich nie kochają. Jeśli ktoś chciałby dowodu empirycznego, to można zobaczyć, ile dzieci jest zabijanych przez swoich rodziców, w naszych czasach. Okazuje się, że najczęstszą przyczyną zgonów we współczesnym świecie – są dzieci zabite przez własnych rodziców! Niekoniecznie własnoręcznie, ale to rodzice zdecydowali, że ich dziecko idzie na śmierć.

(W ciągu ostatniego roku zabito prawie 50 milionów dzieci!  https://www.pch24.pl/dziesiatki-milionow-zabitych-przez-aborcje-w-2018-roku–to-najczestsza-przyczyna-smierci,65178,i.html)

Jeśli tak wielu rodziców na świecie decyduje się zabić swoje dzieci, to widać, że ten stan, że rodzice nie kochają swoich dzieci, będzie determinował zjawiska psychologiczne w całym społeczeństwie, to już jest KATAKLIZM! Część zabije, a część powie: No dobra nie zabije cię, ale jesteś mi przeszkodą w rozrywce, w karierze, w seksie… Jeśli dzieci to odczują, to nic dziwnego, że będą się czuć niechciane, niepotrzebne, niepasujące do świata. Stąd depresja czy myśli o samobójstwie są oczywistą konsekwencją”.

Jeden z komentarzy po programie:
Pastor ma rację ja jestem niechcianym i niekochany dzieckiem i od dwudziestu lat muszę leczyć się na depresję…

Te słowa zdają się rzeczywiście trafiać w istotę rzeczy. Jak podaje Ewa Nowak, publicystka i pedagog, nastolatkowie sami przyznają to w rozmowach:
„My w ogóle nikogo nie obchodzimy. Musimy sobie sami ze wszystkim radzić i jak ktoś nie ma kasy na konkretne znieczulacze, to albo w coś gra, abo pornosik” – Bartosz, 15 lat – „Ja piję od szóstej klasy, bo inaczej się tej rzeczywistości nie da przeżyć”.

W młodym pokoleniu widać frustrację, bezsilność. Ale idziemy pod prąd, nie będziemy narzekać czy popadać w rezygnację. Zastanówmy się lepiej, jak możemy pomóc?

Po pierwsze – rozmowa! Zacznijmy rozmawiać, naprawdę zainteresujmy się młodymi i traktujmy ich poważnie… zbyt niskie oczekiwania czy pytania w kółko „Co tam w szkole?” nie zbliżą nas do siebie.

Po drugie – uwaga – depresja bywa w modzie. Jak przyznają sami rodzice, rzeczywiście coraz częściej idą ze swoimi dziećmi do psychologa czy psychiatry tak z rozpędu, bo zwyczajnie sobie nie radzą z dziećmi, a ich nastolatek ma ciągle zły dzień. Lekarz medycyny Małgorzata Kubicka radzi, jak zachowywać się w takich sytuacjach: „Zanim poślecie swoje dziecko do lekarza, poczekajcie. Depresja to długotrwale obniżony nastrój, minimum pół roku. Zapiszcie swoje dziecko na dodatkowe zajęcia, dajcie trochę ruchu i okazji do poznania nowych znajomych. Leczenie to poważna sprawa!”

Jeszcze uwaga odnośnie samobójstw. Jak to się dzieje, że jesteśmy drudzy w Europie pod względem samobójstw nastolatków? Łatwiej to zrozumieć, kiedy poczytamy o coraz bardziej popularnych grach typu Niebieski Wieloryb czy ostatni „hit” lalka Momo, przed którą ostrzegają szkoły czy nawet policja. Gra opiera się na challengach – wyzwaniach wysyłanych do użytkowników, którzy zaakceptują lalkę do swoich znajomych. Momo nakazuje wykonywanie kolejnych wyzwań początkowo przygodowych, które stopniowo prowadzą do samobójstwa. Jeżeli odbiorca nie wykonuje zadań, lalka szantażuje go, grozi i straszy. Podobnie „Niebieski Wieloryb”, który daje zadania np. „Wstań o trzeciej rano, słuchaj takich, a takich utworów, nie wolno ci zasnąć. Weź żyletkę i wytnij sobie kształt wieloryba na przedramieniu. Z nikim o tym nie rozmawiaj”. Efekt? W ciągu ostatnich lat liczne samookaleczenia, a nawet samobójstwa, odnotowano na przykład w Argentynie.

I tutaj jest prawdziwe WYZWANIE przede wszystkim dla rodziców: Jak chronić swoje dzieci przed samobójczą modą w Internecie? Nie wspominając o pornografii, która już dosięga większość dzieci przed 12. rokiem życia i jak przyznają naukowcy, bardzo uzależnia: https://kobieta.wp.pl/wplyw-pornografii-na-mozg-dziecka-animacja-ktora-pokazuje-uzaleznienie-6334237252892801a

Czekam na Wasze pomysły, rady w komentarzach. Na pewno będziemy drążyć temat dalej!

Miałam napisać też o nadziei. Dowiedziałam się ostatnio, że w jednym z lubelskich liceów młodzi ludzie mają grupę dyskusyjną, również na Messengerze, gdzie wysyłają sobie filmiki m.in. z Idź Pod Prąd, gdzie Pastor Chojecki tłumaczy, dlaczego #NiePochodzęOdMałpy.
Czyli są jeszcze młodzi ludzie, którzy chcą dyskutować, szukają kontrowersji… więc wykorzystajmy to! I przenieśmy dyskusje facebookowe do realu ;)

Przy okazji polecam film „Klub dyskusyjny” (The Great Debaters, 2007)

Na zakończenie: optymistyczny happy end czyli historia pewnej nastolatki (fragmenty):

„U mnie to miało związek z wieloma rzeczami… ciężko powiedzieć taką konkretną, ale głównie to taki brak akceptacji samej siebie, kiepski kontakt z rodzicami, w sensie ciągłe kłótnie i brak zrozumienia z ich strony, brak uwagi, zły kontakt też z bratem i wieczne obwinianie się za to, uważałam że do niczego się nie nadaję, że wszystko robię źle, że jestem brzydka, gruba (co wiązało się z głodzeniem samej siebie) i takie tam tego typu pierdoły xD Nigdy nie miałam takiego prawdziwego przyjaciela, w sensie, że jak z kimś się już powiedzmy „przyjaźniłam”, to zawsze mnie zawodził i koniec końców zostawałam sama, przed innymi udawałam, że jest wszystko okay i tak też się zachowywałam, uśmiechałam się normalnie, żartowałam, ale w rzeczywistości czułam się jak śmieć, jakbym stała cały czas za taką ścianą, ona oddzielała mnie od świata. Miałam myśli samobójcze i nawet chciałam to zrobić parę razy, ale cały czas gdzieś z tyłu głowy miałam taką myśl, że jednak nie chce umierać, próbowałam zwrócić na siebie uwagę. W końcu któregoś dnia stwierdziłam, że nie mogę tak dłużej robić i powoli zaczęłam zmieniać swoje myślenie, pamiętam że przez jakiś czas codziennie wieczorem siadałam i analizowałam cały dzień w celu znalezienia chociaż jednej pozytywnej rzeczy i takie też faktycznie były. Zaczęłam myśleć ze inni mają jednak gorzej, a ja tak naprawdę nie mam tak źle, jak mi się wydawało, pamiętam ze patrzyłam na moją koleżankę, która była taka, że jej nie obchodziło, kto tam sobie coś pomyśli i po prostu była sobą i była szczęśliwa i stwierdziłam ze ja też tak chcę… i zaczęłam się powoli zmieniać, zmieniać swoje myślenie. Teraz wiem, że to dzięki Bogu, że to On mnie tak naprawdę uratował, że to On tak pokierował moim życiem, miał taki plan dla mnie, że jestem teraz tu, gdzie jestem i jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi. Dziękuję Mu za to, bo to wszystko mnie bardzo wzmocniło i uodporniło, jestem przez to silniejsza. Jak teraz patrzę na to z perspektywy lat, to wiem, że On miał w tym cel, którego może kiedyś nie rozumiałam i było ciężko, ale teraz to widzę i bez tego mogłoby mnie nie być w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj. Też dla mnie jest zaskakujące od nawrócenia (i podejrzewam że będzie niepojęte dla mnie do końca życia), że zawsze cierpiałam na brak prawdziwych przyjaciół, a teraz mam ich tylu, że to nie mieści mi się w głowie, co też pokazuje, że Bóg zna nasze serca i wie, czego naprawdę nam potrzeba!”

Alleluja! ;) I takich „antydepresantów” Wam życzę! Dostępne bez recepty ;)

P.S. Na sam koniec wzruszające słowa, które padły w 100. odcinku Pogotowia Rodzinnego:

„Przed samobójstwem uratowała mnie miłość Mamy”

Przed samobójstwem uratowała mnie miłość Mamy!

Przed samobójstwem uratowała mnie miłość Mamy! O tym Paweł Machała w #ipptv --- Niezwykle mocny i warty obejrzenia ostatni 100-tny program Pogotowia rodzinnego! https://www.youtube.com/watch?v=ak11E5XLcQ8

Opublikowany przez KNP Kościół Nowego Przymierza w Lublinie Poniedziałek, 21 stycznia 2019

7 komentarzy

Skomentuj Jarosław Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *